Obecny krajobraz okolic Gorzowa ukształtował się wraz z wycofaniem się czoła lądolodu w w trakcie ostatniego zlodowacenia Wisły, którego ostatnim okresem przed ustąpienie lądolodu z 2 terenu obecnej Polski był a faza pomorska. Podczas niej Pradolina Toruńsko – Eberswaldzka odprowadzała w kierunku zachodnim wody roztopowe, od północy ograniczana wałem moreny czołowej, która płynnie przechodziła w równinę sandrową. Ten wał moreny czołowej, zbudowany z glin zwałowych, piasków oraz materiału skalnego naniesionego wraz z lądolodem z terenów Skandynawii oraz z lokalnego, pierwotnego podłoża, dał podwaliny pod doskonałe warunki do uprawy winorośli. Południowa ekspozycja odcinka moreny ciągnącej się od Kostrzyna do Santoka (Płomykowo)wraz z ocieplaniem się klimatu stała się w wiekach średnich atrakcyjną lokalizacją pod winnice, co skrzętnie wykorzystali napływający tu od XIII wieku niemieccy osadnicy, wśród których była także ludność pochodząca z Frankonii, jednego z najstarszych regionów winiarskich Niemiec, sięgającego korzeniami czasów rzymskich. Jednakże nie jest wykluczone, iż uprawa winorośli na wino była tutaj prowadzona jeszcze za czasów wpływów państwa pierwszych Piastów, co mogło mieć związek z potężnym grodem Santok oraz murowanym kościołem pw. św Andrzeja, będącym siedzibą prepozyta, który z ramienia biskupa poznańskiego sprawował władzę kościelną na tereny na północ i na zachód od grodu santockiego. I z tego względu można domniemywać, iż część wzgórz leżących po drugiej stronie rzeki mogło być wykorzystywane pod uprawy winorośli na wino liturgiczne. Import wina był wtedy obarczony ryzykiem przepadku towaru w wyniku rozboju, a liturgia nie mogła się o być bez tego napoju alkoholowego. Jednakże nie ma na to żadnych pisanych przekazów, być może podczas kolejnych badań na terenie grodziska, zostaną także przebadane znalezione naczynia gliniane pod kątem pozostałości o przetrzymywanych w nich artykułach, w tym winie (pestki).
Pierwsza pisana wzmianka o winnicach landsberskich pochodzi z 1278 roku, kiedy to margrabia brandenburski, w obliczu powtarzających się ataków polskiej załogi grodu santockiego na nowo założone miasto Landisberch nova, zdecydował zdjąć część obciążeń finansowych z mieszczan landsberskich poprzez nakazanie wykorzystania czynszów dzierżawnych m.in. z winnic wokół miasta na finansowanie odbudowy i wzmacniania drewnianych umocnień wokół miejsca lokacji miasta. Oznaczałoby to, że winnice zostały nasadzone zaraz po lokacji miasta, a więc w 1257 roku, bądź kilka lat później. Najdogodniejszymi miejscami do nasadzeń były tereny na zachód od miasta (ok. obecnej Galerii Askana), górujące nad miastem wzgórza obecnego Parku im. H. Siemiradzkiego oraz wzgórza na wschód od miasta wzdłuż obecnej ul. Warszawskiej. XIV wiek przynosi kilka wzmianek pisanych o winnicach landsberskich, mianowicie zostały one zniszczone w wyniku działań wojsk polsko – litewskich w 1326 roku, które to nie mogąc zdobyć miasta, spaliły jego przedmieścia oraz zniszczyły uprawy winorośli wokół miasta.
Winnice widocznie się odrodziły, gdyż już kilkanaście lat później kapituła biskupia w Kamieniu Pomorskim, w ramach płaconej przez miasto dziesięciny, nakazuje dostarczyć radnym „dobrego, landsberskiego wina czerwonego”. Odmiany czerwone w klimacie umiarkowanym nie zawsze dojrzewają, stąd można wnioskować, iż klimat w tamtym okresie był zbliżony do obecnego, bądź nawet cieplejszy.
Od 1300 wieku funkcjonowała pod miastem filia kołbaskiego klasztoru cystersów w Mironicach koło Kłodawy, gdzie z dużym prawdopodobieństwem uprawiano winorośl. Także w okolicznych wsiach o rodowodzie średniowiecznym (Marwice, Baczyna) znajdowały się winogrady, zakładane przez kolonistów z Frankonii (na przedwojennych mapach topograficznych zachowała się nazwa wzgórza „Weinberg”, zlokalizowanego między Marwicami, a Baczyną). To miejsce może być powiązana albo z osiadłym w pobliskich Marwicach rodem von Marwitz, lub też z cystersami z Mironic. Wyszynk wina prowadzony był w piwnicach landsberskiego ratusza od początków jego powstania, czyli od XIV wieku. Wino nigdy nie odgrywało znaczącej roli w gospodarce miejskiej, ale mimo tego było obecne, gdyż po każdej katastrofie, czy to naturalnej, czy też ludzkiej, winnice były odbudowywane. Świadczą o tym informacje o kolejnej wyprawie wojennej na Landsberg, która została dokonana w latach 20. XV wieku przez połączone siły polsko – husyckie. Siły, nie mogąc zdobyć zarządzanego przez Krzyżaków miasta fortelem,splądrowały przedmieścia oraz zniszczyły uprawy winorośli w okolicach kaplicy św. Ducha (obecne okolice ul. Estkowskiego).
XV wiek to także pierwsze pisane informacje o winnicach santockich. W tamtym okresie gród santocki był już tylko wysuniętym obozem wojskowym, będącym pod zarządem Joannitów ze Słońska. Współpracowali oni z wojskami polskimi, na co nie raz skarżyły się margrabiom brandenburskim rody rycerskie z leżącego po drugiej stronie Santoka i Gralewa. I właśnie w jednej z takich skarg, spisanej w 1435 roku (zapewne pod koniec roku) podano, iż polskie wojska pod osłoną listopadowej nocy wycięły winnice santockie, należące do niemieckich rodów rycerskich z pobliskiego Santoka i Gralewa. Prawdopodobnie były to oddziały odnogi rodu Nałęczów z Sierakowa (okolice Międzychodu), gdyż w tym samym czasie pojawia się informacja o nasadzeniach winorośli właśnie przy siedzibie tego rodu. Być może był to materiał nasadzeniowy z santockich winnic.
XVI wiek to rozkwit winiarstwa w okolicach ówczesnego Landsberga. Winorośl uprawiano w pobliskich Wieprzycach (pierwsze wzmianki o uprawach w tej wsi pochodzą ze średniowiecza, miejscowość słynęła z dobrego, czerwonego wina), wokół Landsberga oraz w Santoku i przypuszczalnie na skarpach między Landsbergiem, a Santokiem. W samym mieście praktycznie każdy mieszczanin miał na wzgórzach okalających miasto swoją winnicę. Wino było powszechnie wytwarzane, z kart kroniki miejskiej dowiadujemy się, że przeciętnie były to kilkudziesięcioarowe parcele, największa, ponad 1 ha winnica znajdowała się za Bramą Santocką (okolice dawnej kaplicy św. Gertrudy, a obecnego Białego Kościoła przy ul. Walczaka). Część winnic była wyposażona w szopy do trzymania narzędzi rolniczych.
Powolny upadek winnic zaczyna być dostrzegalny od XVII wieku, co miało związek z ochłodzeniem klimatu, a przede wszystkim z licznymi wojnami toczonymi między austriackimi Habsburgami, Prusami oraz Szwedami. Miasto było wielokrotnie okupowane przez tych ostatnich, silny garnizon szwedzki wymagał utrzymania przez mieszczan. Wtedy to podupadła gospdarka, uprawa rolna została zarzucona. Panowały epidemie przetrzebiające miejscową ludność. Po wielkim pożarze z 1647 roku miasto opustoszało. Na sztychu Meriana z 1652 roku przedstawiającym Landsberg od strony północno wschodniej, nie ma śladu po winnicach.
Po wojnach szwedzkich miasto zostało niemalże zniszczone, powolna odbudowa rusza dopiero z początkiem XVIII wieku. Z tego okresu pochodzi miedzioryt Daniela Petzolda prezentujący miasto z okolic Parku im. Henryka Siemiradzkiego – Landsberg na nim otoczony jest winnicami prowadzonymi metodą „ganzbogen” z wyprowadzonymi w formie łuku („arche”) na tyczkach latoroślami. Na terenach podmiejskich zaczęły powstawać gospody, w tym oferujące lokalne wina. Jedną z nich była winiarnia zlokalizowana przy obecnej ul. Wyszyńskiego w okolicach obecnej Al. Księdza Witolda Andrzejewskiego. Same winogrady sadzone były także na wzgórzach okalających dolinę rz. Kłodawki, a także na polach schodzących do rzeczki (obecny teren śródmieścia). W pobliżu ul. Górczyńskiej zlokalizowany był folwark nazwany „Weinberg”, co najpewniej miało związek z prowadzoną tam uprawą winorośli.
Od początku XIX wieku następuje gwałtowny rozwój miasta, w latach 20. XIX wieku rozpoczęto rozbiórkę murów miejskich, zabudowa zaczęła się przesuwać w kierunku północnym, na tereny dotychczas zajmowane przez sady i winnice. Jeszcze w latach 20. – 30. XIX wieku winorośle porastały wzgórza obecnego Parku im. H. Siemiradzkiego oraz częściowo dolinę rzeki Kłodawki. Tak opisuje widok na okolicę Joseph Nuernberger, landsberski poeta epoki romantyzmu, mieszkający ówcześnie w zachowanej do dnia dzisiejszego Willi Zacisze przy ul. Drzymały: „Dom i ogród leżą zaprawdę wysoce przyjemnie, idziesz od domu pocztowego, który leży na przedmieściu szosą w lewo, tak, że po prawej dłoni pozostaje Ci miły, porośnięty gęsto winoroślami i drzewami owocowymi łańcuch pagórków. Przed Tobą rozpościera się bogata dolina Kłodawki ze swymi łąkami i polami, ze swymi ogrodami i pojedynczymi jeziorkami (…).Mój gabinet leży od frontu, na wprost głęboko zielonego cienia najbardziej środkowego wzniesienia ze swymi winoroślami (…) Przyległa sypialnia z ciemnozielonymi tapetami patrzy w ogród, poprzez Kłodawkę na winnicę z pojedynczym domkiem winiarza, przez co widok jest wyjątkowo przyjemny (…)”. Wiek XIX to jednakże kres winnic sadzonych w obrębie miasta. Po zlikwidowaniu miejskich umocnień i szeregu zachęt do osiedlania się w dolinie Kłodawki, a przede wszystkim po decyzji o wybudowaniu w tym miejscu nowej dzielnicy Nowe Miasto i wytyczeniu prostokątnej siatki ulic, zlikwidowano ostatnie pozostałości dawnych winnic. W drugiej połowie XIX wieku winnic w granicach miasta już prawie nie było. Ostatnie resztki winogradów znajdowały się na wzgórzach obecnego Parku im. H. Siemiradzkiego, zlikwidowane ok 1897-1899 wraz z przekazaniem gruntów, na których one rosły, pod nowo zakładany Quilitzpark. Były to już na tamte czasy uprawy hobbystyczne, prowadzone w wolnych chwilach przez bogatych mieszczan landsberskich.
W okresie międzywojennym w ówczesnym Landsbergu mieszkała dość silna grupa Czechów pochodzących z Moraw – organizowali oni corocznie winobrania, wydając z tej okazji pocztówki.
Prawdopodobnie prowadzili oni także małe, przydomowe winnice, jednakże jest to na tę chwilę temat czekający na zweryfikowanie.
Po 1945 roku nie uprawiano w Gorzowie Winogradów, istniała jednak wytwórnia win owocowych, zamknięta z końcem lat 90tych